Pandemia koronawirusa na zawsze zmieni przemysł spożywczy na świecie. Zmiana zachowań konsumentów oraz ograniczenia, jakie dotykają producentów, dostawców oraz sprzedawców żywności wprowadzą rynek żywności na zupełnie nowe tory. Które podmioty urosną, a które stracą? Jest o co walczyć – branża spożywcza jako jedna z niewielu ma szansę wyjść wzmocniona z „trzęsienia ziemi”, jakim stał się koronawirus dla polskiej – i światowej – gospodarki.
Szał zakupów online
Wybuch epidemii sprawił, że konsumenci masowo zaczęli robić zakupy spożywcze przez internet – to zmiana, która może wywrzeć długotrwały efekt na funkcjonowanie sklepów wielkopowierzchniowych. Z badania “Finansowe obawy Polaków w sytuacji epidemii koronawirusa” wykonanego na zlecenie Biura Informacji Kredytowej wynika, że niemal co trzeci Polak zwiększył liczbę transakcji dokonywanych online. Dotyczy to przede wszystkim zakupów spożywczych, płatności za bieżące rachunki oraz za jedzenie zamawiane z restauracji. Jak wskazuje raport Shoper, w porównaniu z podobnym okresem rok temu, w marcu 2020 roku najwięcej nowych e-sklepów zakłada się m.in. właśnie w branży spożywczej.
Internetowe zakupy „eksplodowały” w USA. W ubiegłym roku – według Nielsena – tylko 4 proc. zakupów spożywczych w USA było robionych online. Dziś już co trzeci amerykański konsument deklaruje, że w ciągu ostatnich 7 dni kupił coś online – wynika z badania Gordon Haskett Research Advisors. Jednocześnie aż 41 procent respondentów zadeklarowało, że zakupy spożywcze przez internet zrobiło po raz pierwszy, a wśród klientów sklepów internetowych rośnie też udział osób powyżej 60 roku życia.
Gwałtowny wzrost liczby zamówień to z kolei ogromne wyzwanie dla wielu sklepów internetowych, a w szczególności tych z produktami spożywczymi. Sprostanie rosnącemu popytowi dla większości jest trudne do udźwignięcia. Największe supermarkety online w Polsce oferują dziś dostawy na maj, często na drugą połowę miesiąca. W Wielkiej Brytanii wielkość zamówień przewyższyła nawet tą z okresu świąt Bożego Narodzenia. Klientom bardzo trudno jest znaleźć wolne terminy dostaw nawet w okresie 21 dni, inni narzekają na opóźnienia albo nawet na anulowanie dostaw.
Niedobory siły roboczej – realne zagrożenie
Zapewnienie nieprzerwanego zaopatrzenia w żywność to jedno z podstawowych zadań każdej gospodarki. W dobie pandemii może to jednak stanowić wyzwanie. Jak donosił w ostatnim czasie Los Angeles Times, kalifornijski przemysł rolny o wartości prawie 50 miliardów dolarów przygotowuje się na niedobór siły roboczej, który utrudni utrzymanie podaży świeżych produktów w kraju. Niepokój wzbudzają opóźnienia w zatrudnianiu związane m.in. z zamknięciem konsulatów procesujących wnioski o wizy dla obywateli Meksyku.
Z podobnych względów również Niemcy walczą o pracowników z Polski. Nasz zachodni sąsiad w ramach walki z epidemią zamknął granice dla pracowników sezonowych, ale nie przed Polakami. Niemieckie landy – Brandenburgia i Saksonia proponują również pomoc finansową pracownikom przygranicznym z Polski, którzy zechcą pozostać po niemieckiej stronie granicy.
Ciągle kupujemy na zapas
Rządy europejskich państw cały czas zapewniają swoich obywateli o tym, że dostawy żywności nie są zagrożone i apelują, aby ze spokojem i umiarem podchodzić do kwestii zaopatrywania się w produkty pierwszej potrzeby. Nie zmienia to faktu, że ludzie właściwie we wszystkich krajach dotkniętych koronawirusem robią zapasy produktów o długim terminie ważności -m.in. konserw, makaronów i mąki. Brytyjscy młynarze, aby sprostać rosnącemu popytowi pracują już 24 godziny na dobę. „Zakupy na zapas to manifestacja ludzkiej potrzeby działania i przejmowania spraw w swoje ręce w czasach zagrożenia – swoisty surogat poczucia bezpieczeństwa” – wskazują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. A brytyjskie media i sieci społecznościowe obiegło w ostatnich dniach dramatyczne nagranie zapłakanej pielęgniarki, która po 48 godzinach pracy bezskutecznie próbowała kupić podstawowe produkty żywnościowe, ale półki sklepowe były zupełnie ogołocone.
Rodzima żywność z szansą na zwyżkę
Jednym ze sposobów, w jaki Włosi chcą zapewnić bezpieczeństwo dostaw żywności, jest zwrócenie uwagi na kupowanie produktów rodzimego pochodzenia „Made in Italy”. Aż 82 proc. włoskich konsumentów uważa, że w obliczu kryzysu ważne jest kupowanie włoskich produktów.
„Zwracamy się do supermarketów, hipermarketów i dyskontów o preferencje dla mozzarelli z włoskiego mleka i mięsa z włoskich hodowli oraz włoskich owoców i warzyw” – mówi Etore Prandini, przewodniczący związku branżowego Coldiretti, cytowany przez serwis Foodnavigator.com.
Rynek pracownika – sieci płacą lepiej i chcą zatrudniać
Największa brytyjska sieć supermarketów, Tesco, poinformowała pod koniec marca, że zamierza na okres co najmniej 12 tygodni zatrudnić 20 tys. tymczasowych pracowników. Brytyjskie oddziały sieci Aldi i Lidl planują zatrudnić odpowiednio 9 tys. oraz 2,5 tys. osób, zaś sieć Asda – 5 tys.
W odpowiedzi na większą ilość pracy związaną z epidemią, Whole Foods, czyli należąca do Amazona sieć sklepów specjalizująca się w żywności organicznej, zapowiedziała, że o 2 dolary zwiększy stawkę godzinową pracowników w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie oraz o 2 funty brytyjskie w Wielkiej Brytanii.
Branża solidarna w walce z koronawirusem
Carrefour Polska poinformował w ubiegłym tygodniu, że przekaże 2 mln zł na wsparcie polskich szpitali w walce z koronawirusem. Sieć włącza się w pomoc dla polskich szpitali poprzez akcję Caritas Polska “wdzięczni medykom”, wpłacając kwotę ponad 1,3 mln zł na zakup respiratorów i środków ochrony osobistej dla lekarzy. Dodatkowo, Carrefour Polska wesprze 41 szpitali zakaźnych w wybranych miastach Polski przekazując produkty spożywcze i higieniczne na potrzeby ich personelu. Na ten cel sieć chce przeznaczyć 650 tys. zł.
Podobne gesty obserwujemy też w innych krajach. Jak informuje PAP, wiele węgierskich sieci i firm spożywczych pomaga w okresie pandemii zapewniać wyżywienie pracownikom służby zdrowia. Dla lekarzy i pielęgniarek gotują też najlepsi szefowie kuchni. Tamtejsza filia koncernu Nestle wesprze w czasie epidemii osoby potrzebujące i pracowników służby zdrowia artykułami o wartości 100 mln forintów (280 tys. euro). Będą to produkty sezonowe oraz… 12 ton czekolady.